Sortowanie
Źródło opisu
Katalog zbiorów
(4)
Forma i typ
Książki
(4)
Literatura faktu, eseje, publicystyka
(3)
Dostępność
dostępne
(5)
Placówka
Wypożyczalnia BG
(4)
Filia nr 1 w Kadach
(1)
Autor
Bukowski Ignacy
(1)
Byzdra Konrad
(1)
Cabanowski Marek (1935-2006)
(1)
Grzymski Wiesław
(1)
Halczak Bohdan
(1)
Höss Rudolf (1900-1947)
(1)
Scott Robert Falcon (1868-1912)
(1)
Stebel`s`kij Stepan (1914-1949). Przez śmiech żelaza
(1)
Stebel`s`kij Stepan (1914-1949). W łemkowskim trójkącie przeciwko trzem armiom
(1)
Stebel`s`kij Stepan (1914-1949). Zimą w bunkrze
(1)
Stebel`skij Stepan (1914-1949)
(1)
Tomanek Przemysław (1967- )
(1)
Rok wydania
2020 - 2024
(2)
2010 - 2019
(2)
Okres powstania dzieła
1901-2000
(2)
1901-1914
(1)
1945-1989
(1)
Kraj wydania
Polska
(4)
Język
polski
(4)
Przynależność kulturowa
Literatura angielska
(1)
Literatura niemiecka
(1)
Temat
Alpiniści
(1)
Auschwitz-Birkenau (niemiecki obóz koncentracyjny)
(1)
Bałachowicz-Bułak, Stanisław (1883-1940)
(1)
Höss, Rudolf (1900-1947)
(1)
Ludobójstwo
(1)
Niemieckie nazistowskie obozy koncentracyjne
(1)
Oficerowie
(1)
Rodzina
(1)
Scott, Robert Falcon (1868-1912)
(1)
Stebel`s`kij, Stepan (1914-1949)
(1)
Trzecia Rzesza (1933-1945)
(1)
Wojsko
(1)
Wyprawy i ekspedycje
(1)
Śmierć
(1)
Temat: czas
1901-1914
(2)
1901-2000
(2)
1801-1900
(1)
1901-
(1)
1914-1918
(1)
1918-1939
(1)
1939-1945
(1)
1945-1989
(1)
Temat: miejsce
Antarktyda
(1)
Gatunek
Biografia
(1)
Dzienniki
(1)
Literatura podróżnicza
(1)
Pamiętniki i wspomnienia
(1)
Pamiętniki ukraińskie
(1)
Relacja z podróży
(1)
Dziedzina i ujęcie
Historia
(3)
Geografia i nauki o Ziemi
(1)
Podróże i turystyka
(1)
4 wyniki Filtruj
Książka
W koszyku
"Jest to typowy warchoł i partyzant, lecz doskonały żołnierz, i umiejętny raczej ataman niż dowódca w europejskim stylu... Bije bolszewików w wielu wypadkach lepiej od sztabowych generałów (...). Nie żałuje cudzego życia i cudzej krwi, zupełnie tak samo jak własnej. Dajcie mu być sobą, bo innym być nie potrafi". Marszałek Józef Piłsudski "Gen. S. Bałachowicz dał dużo korzyści zwycięskich Polsce nad bolszewikami, a bolszewikom zadał dużo bolesnych ran". Naczelny Wódz Armii Czerwonej gen. Tuchaczewski Załoga pińska składała się z około 2000 żołnierzy, 400 oficerów i był tam zainstalowany sztab sowieckiej 4. Armii. W okolicach Pińska działały sowieckie oddziały osłonowe i pociąg pancerny, w oskrzydlającym ataku Pińsk został zdobyty 26 września 1920 roku o godzinie 16.00. Wzięto do niewoli sztab, wspomniane 2000 żołnierzy i 400 oficerów, łupem Polaków padły kasy, magazyny żywności i umundurowania, 280 wagonów osobowych i towarowych, zapełnionych towarami do ewakuacji, 3 lokomotywy i masa innego materiału wojennego. [...] Zdobycie Pińska nie zakończyło walki. Trwały one jeszcze w okolicach tego miasta, szczególnie ciężkie z pociągiem pancernym, który nadjechawszy od Łunińca przeszedł przez most na Jasiołdzie i ostrzeliwał stację Pińsk. Szczęśliwie udało się trafić w wagon amunicyjny, który eksplodując zniszczył groźny pociąg. Bolszewicy na jego głowę nałożyli cenę 3 milionów carskich rubli, a na każdego z jego żołnierzy odpowiednio po 50 tysięcy. Komisarz bolszewicki Nikitin wyznaczył za głowę generała nagrodę w wysokości miliona rubli w złocie. Tenże Nikitin został pojmany do niewoli w dniu 5 kwietnia 1919 roku i powieszony w Gdowie[...]. Bolszewicy z wielką zaciekłością wyławiali spośród jeńców żołnierzy armii ochotniczej, by następnie bestialsko ich torturować bez żadnych względów i wyjątków. Każdy żołnierz armii ochotniczej świadom był swojego losu w przypadku dostania się w ręce przeciwnika.
Ta pozycja znajduje się w zbiorach 3 placówek. Rozwiń listę, by zobaczyć szczegóły.
Egzemplarze są obecnie niedostępne
Są egzemplarze dostępne do wypożyczenia: sygn. 94(438) (1 egz.)
Są egzemplarze dostępne do wypożyczenia: sygn. 94(438) (1 egz.)
Książka
W koszyku
Rudolf Hoess, komendant KL Auschwitz-Birkenau, spisał autobiografię namówiony przez prowadzącego śledztwo w sprawie jego zbrodni, sędziego Jana Sehna i psychiatrę Stanisława Batawię. 25 maja 1946 r. na lotnisku mokotowskim ląduje samolot z Berlina z wydanym władzom polskim 46-letnim Rudolfem Hoessem, byłym komendantem obozu Auschwitz-Birkenau, odpowiedzialnym za organizację ludobójstwa. Podczas dwumiesięcznego pobytu w więzieniu na Rakowieckiej do celi wpadają strażnicy, byli więźniowie Auschwitz, podtykając mu wytatuowane na przedramieniu numery. Jak później sam przyzna, nie został nigdy pobity. Polska opinia publiczna domaga się szybkiego procesu, w Niemczech wyroki na załogi obozów Belsen i Dachau zapadły pod koniec 1945 r., a przed ekstradycją Hoessa, skazano esesmanów z KL Mauthausen i Neuengamme. W Ministerstwie Sprawiedliwości zapada decyzja, by nie czekać z procesem komendanta na zebranie całego materiału dowodowego wobec zbrodniarzy z Auschwitz-Birkenau, lecz postawić go przed sądem osobno, w pierwszej kolejności. 30 lipca 1946 r. Rudolf Hoess zostaje przewieziony do krakowskiego więzienia na Montelupich, w którym na proces oczekuje już 120 jego byłych podkomendnych. 29 września, po raz pierwszy, przesłuchuje go śledczy Jan Sehn. Zgodnie z kpk Hoess może odmówić składania zeznań, jednak wiedza sędziego Sehna na temat obozu robi na nim duże wrażenie, daje się wciągnąć w coraz głębszy dialog. W prowadzonych po niemiecku wielogodzinnych przesłuchaniach oprócz sędziego Sehna i protokolantki Krystyny Szymańskiej uczestniczy sądowy psychiatra Stanisław Batawia, późniejszy twórca polskiej szkoły kryminologii. Śledczy chcą poznać rolę Hoessa w organizacji machiny śmierci, ale interesuje ich również osobista motywacja zbrodniarza. Dla Hoessa kulturalne, stonowane rozmowy z Sehnem są wstrząsem. Po brutalnych doświadczeniach z Brytyjczykami spodziewa się najgorszego, tymczasem jest traktowany w sposób, jakiego dotąd nie uświadczył. Śledczy i protokolantka przynoszą mu śniadania, kiedy jest zmęczony robią przerwy. Gdy Sehn i Batawia proponują, by w celi uzupełniał składane zeznania, zgadza się bez zastrzeżeń. W ten sposób w listopadzie 1946 r. powstają charakterystyki kilkunastu esesmanów – byłych podkomendnych Hoessa z Auschwitz – zawierające wiele przydatnych dla śledztwa informacji. Sędzia ma do przesłuchania wielu esesmanów, nie może poświęcić całego czasu Hoessowi. Z wyprzedzeniem informuje co będzie tematem kolejnego przesłuchania, a on opisuje w celi kwestie dotyczące organizacji masowych mordów, pracy więźniów, obozowych regulaminów i powiązań pomiędzy obozami a urzędami Rzeszy. Na dostarczonej sztabowej mapie skrupulatnie zaznacza umiejscowienie 900 obozów koncentracyjnych w Niemczech i terenach okupowanych. Zaczyna pisać z własnej inicjatywy, tak powstają zeznania dotyczące m.in. organizacji Lebensraum i rang w SS oraz stosowanych w tej organizacji tatuaży. Sehn i Batawia zauważają, że pisanie działa na Hoessa jak swoista terapia, uspokaja się, otwiera, a jego zeznania stają się coraz bardziej spójne. Jest pogodzony że śmiercią, jednak ujawnia przesłuchującym kolejne informacje. Kryminolodzy proponują, by oprócz składanych do protokołu zeznań napisał coś jeszcze, autobiografię. Przesłuchania na Montelupich kończą się 11 stycznia 1947 r. Sporządzone podczas 18 dni spotkań z sędzią Sehnem protokoły liczą 104 strony maszynopisu, ale nawet po ich zakończeniu Hoess nie przestaje pisać. Po kilku tygodniach wręcza Sehnowi 114 dwustronnie zapisanych kartek. Na pierwszej z nich widnieje wykaligrafowany gotykiem tytuł: „Meine Psyche, Werden, Leben Und Erleben” (Moja dusza, rozwój, życie i przeżycia).Hoess opisuje swoje życie: dzieciństwo w cieniu surowego ojca, fanatycznego katolika, porzucenie religii po ujawnieniu przez księdza rodzicom tajemnicy jego spowiedzi. Autorytety odnajduje w armii, do której wstępuje w wieku 14 lat, opisuje służbę na bliskowschodnim froncie pierwszej wojny światowej i pierwsze doświadczenia seksualne w wojskowym szpitalu, powojenną służbę w paramilitarnym korpusie Rossbacha, wyrok sześciu lat więzienia za udział w zabójstwie konfidenta i wstąpienie do NSDAP. Z zapisanych drobnym pismem kartek wyłania się obraz człowieka, który z racji przebytych doświadczeń mógł zrobić wielką karierę w nazistowskiej partii, jednak tym, co najbardziej go pociągało, było sielskie życie na wsi w otoczeniu rodziny i zwierząt, które Hoess od dzieciństwa uwielbiał. Hoess był komendantem Auchwitz do grudnia 1943 r., ale wrócił nadzorować akcję eksterminacji węgierskich Żydów. W willi za drutami obozu stworzył żonie i piątce dzieci namiastkę sielskiego życia, o którym tak marzył. Wkrótce po spisaniu wspomnień 21 lutego 1947 r. Hoess zostaje ponownie przewieziony do Warszawy. Relacjonowany przez światowe media proces rozpoczyna się 11 marca i trwa niespełna trzy tygodnie. 2 kwietnia zapada wyrok – kara śmierci przez powieszenie. Hoess nie uchyla się od odpowiedzialności za popełnione zbrodnie, w końcu zgodnie z regulaminem obozu, jako komendant, ponosi odpowiedzialność za wszystko. 2 kwietnia ogłoszono wyrok - śmierć przez powieszenie. Prezydent Bierut nie skorzysta z prawa łaski. 10 kwietnia Hoess spowiada się, składa katolickie wyznanie wiary, pisze ostatni list do żony. Egzekucję wykonano na terenie obozu Auschwitz na na postawionej na tę okoliczność szubienicy 16 kwietnia 1947 r. o godz. 10.08.
1 placówka posiada w zbiorach tę pozycję. Rozwiń informację, by zobaczyć szczegóły.
Są egzemplarze dostępne do wypożyczenia: sygn. 94(100)"1939/1945" (1 egz.)
Książka
W koszyku
"Żałuję, ale wydaje mi się, że nie będę już mógł dalej pisać. Wielki Boże, miej w opiece naszych najbliższych" - brzmiał ostatni zapis w dzienniku kapitana Roberta Scotta, nim zamarzł wyczerpany w namiocie na lodowym pustkowiu Antarktyki. Był dobrze rokującym oficerem marynarki brytyjskiej. W wieku 32 lat został dowódcą angielskiej wyprawy antarktycznej. Dopłynął dalej niż ktokolwiek przed nim. Dekadę później, w 1910 roku, udał się na kolejną wyprawę. Tym razem jego celem było zdobycie bieguna południowego - chciał zostać pierwszym w historii, który tam dotrze. Jednak nie tylko Scott postawił sobie taki cel. Jego konkurentem w wyścigu na biegun był Norweg, Roald Amundsen. Polarnicy zorganizowali swoje wyprawy w całkowicie odmienny sposób. Scott wyposażył swoich ludzi w brezentowe kombinezony, Norwegowie mieli stroje z foczych skór, Brytyjczycy użyli jako zwierząt jucznych kucy, zaś Amundsen zdecydował się na psie zaprzęgi. Strategia Amundsena okazała się skuteczniejsza -- zdobył biegun 14 grudnia 1911 roku, Scott – z wielkim trudem – dotarł tam dopiero miesiąc później. Wycieńczonym marszrutą polarnikom pozostał jeszcze powrót, Scott nie był pewny, czy podołają drodze powrotnej. "Wątpię czy uda nam się to zrobić. Teren jest wciąż okropny, nie do przebycia. Zimno przenikliwe. Nasz stan fizyczny coraz gorszy, na wyczerpaniu. Boże dopomóż nam" - zanotował w Dzienniku pod datą 12 marca 1912 roku. Bezlitosna arktyczna pogoda dawała się coraz bardziej we znaki ekipie Scotta. Jeden z jego towarzyszy, cierpiący na odmrożenia porucznik Lawrence "Titus" Oates 17 marca 1912 roku wyszedł z namiotu w szalejącą zamieć na pewną śmierć. Zdawał sobie sprawę, że opóźnia marsz towarzyszom i nie chciał narażać ich życia. Jego ciała do dzisiaj nie odnaleziono. Scott i pozostali polarnicy przebyli ponad tysiąc kilometrów. Ciągłe zmaganie z żywiołem doprowadziło ich na skraj wyczerpania. Przez dziesięć dni nie byli w stanie wyjść z namiotów. Kończyły się zapasy jedzenia i paliwa. Już w chwili samobójczej decyzji Oatesa nie opuszczał ich myśl o bliskiej śmierci. Ta dopadła ich niecałe 20 kilometrów od bazy. Jak napisał Scott, świadectwem dokonanego przez nich wyczynu stały się ich martwe ciała i dziennik z zapiskami drugiego człowieka na Biegunie Południowym.
1 placówka posiada w zbiorach tę pozycję. Rozwiń informację, by zobaczyć szczegóły.
Są egzemplarze dostępne do wypożyczenia: sygn. 91 (1 egz.)
Książka
W koszyku
Bunkier nasz nie był duży: długi na cztery, szeroki na trzy metry, z jednej strony wysoki na pół metra, a z drugiej - na półtora, tak by sufit, pokryty grubymi deskami, miał spadek wody. Na środku bunkra, na drucie, wisiała lampa. Ściany wyłożono suchymi belkami. Wzdłuż wyższej stała prycza z desek, którą nakrywaliśmy płótnem namiotowym. Obok wejścia stała kuchnia zbudowana z otoczaków. Komin zrobiliśmy z dwóch rur, które na powierzchni przylegały do ziemi. Przy końcu były nieco węższe, by na wypadek ataku wroga nie można było przez nie wrzucić granatu. Za dnia maskowało się je mchem. Naprzeciw wejścia wykopano dwudziestometrowy tunel, prowadzący aż do potoku, gdzie zamaskowano go kłodą. Było tam źródełko, z którego czerpaliśmy wodę. W tunelu stały beczki z mięsem. Zaminowaliśmy się nabojami moździerzowymi - z jednego naboju odkręcaliśmy pocisk, z drugiego braliśmy trotyl, roztapialiśmy go i napełnialiśmy nim pierwszy nabój, zakładaliśmy zapalnik od miny i mocowaliśmy drutem do bunkra. W ten sposób zaminowaliśmy się z czterech stron, a piąty nabój powiesiliśmy nad bunkrem, na drzewie. Druty były poprowadzone po powierzchni ziemi, przymocowane do niej haczykami i zamaskowane. Na wypadek ataku wroga ciągnęło się za drut, a nabój z 700-1000 odłamków niszczył wszystko dokoła. Fragment książki
1 placówka posiada w zbiorach tę pozycję. Rozwiń informację, by zobaczyć szczegóły.
Są egzemplarze dostępne do wypożyczenia: sygn. 94(4) Ukraina (1 egz.)
Pozycja została dodana do koszyka. Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej
Katalog biblioteki wojewódzkiej
Katalog centralny powiatu grodziskiego